tak mi sie zebralo...
Komentarze: 4
Po milym dniu i wieczor byl mily. :)
A dzis juz piatek. Na szczescie. Jutro moze nawqet do 8 dzieci dadza pospac... Tak to codzien wstaje chwilke po 5... ale jakos daje rade. Cos za cos. Chcialo sie mieszkac w domku za miastem to sie ma ;)
Choc teraz z perspektywy czasu nie zaluje... Ale wtedy uleglam szantazowi. Dawid powiedzial ze albo przeprowadze sie do niego do miasteczka i tam skonczymy budowe domu, albo nie bedziemy mieszkac razem wcale. W ogole tak ostatnio analizujac nasz zwiazek, [tym bardziej, ze niedlugo bedzie 12 rocznica ;) (a po slubie juz 6 i pol)] doszlam do wniosku, ze moj maz od poczatku dziwnie pojmowal milosc, bliskosc, czulosc... tylko ja tego nie widzialam. A teraz... nie jest zle... tylko ze to ja musialam przewartosciowac swoj swiatopoglad. Jest kilka rzeczy kiedy moge powiedziec ze jest wspanialy: jako ojciec, wtedy kiedy potrzebuje jakiejsc pomocy w sensie fizycznym, w sprawach domowych tez ani zlego slowa nie powiem, ale jesli chodzi o wsparcie psychiczne to juz gorzej. A biorac pod uwage to, ze ja mam jakis nadmiar emocji.. to juz w ogole...
No ale zle nie jest, wszystko kwestia przyzwyczajenia!
Buziaki dla wszystkich!
Każdy jest inny, i ma swoje własne światopoglądy, czasem trzeba iść na kompromis. Czasem warto jest iść na taki kompromis :)
Dodaj komentarz