Stes....
Komentarze: 1
O matko ... co to byl za weekend. Wlosy zostawilam bez zmian, to bylo moje najmniejsze zmartwienie. Moze na ta sobote zrobie cos z nimi, bo idziemy na nastepne wesele - do sasiada.
No i tu opowiescie czesc pierwsza. W piatek Dawid byl na kawalerski sasiada. Z naszych znajomych bylo 5 facetow + 5 z rodzinki pana mlodego. Pili najpierw w mieszkaniu kumpla we wro, a pozniej mieli rezerwacje w knajpie w rynku. Idac do Rynku okolo 22 wpadli w bijatyke i jeden z kumpli tak dostal ze stracil przytomnopsc, wzywali karetke itp. Dawid wrocil do domu chwile po ponocy, prawie trzezwy (oszczedzal sie na wesele) i zdruzgotony zachowaniem niektorych kumpli. Z nerwow nie spalismy pol nocy.
Za to wesele bylo fajne, a wrecz super. Nawet babcia malo plakala (o co najbardziej sie balam) Tylko oczywiscie z Dawidem musialam sie poklocic i poszlismy spac juz o wpol do tzeciej, ale na poprawinach juz bylo ok. W domu bylismy kolo 18 i od razu tort dla Ali i troche gosci... Wczoraj odpoczywalam.
A pobity kumpel ma kilka szwow na brodzie, polamana szczeke (zadrutowana na 6 tygodni) i spozywa tylko plyny...
Ehhh faceci!
Buziaki!
Dodaj komentarz