byc moze...
Komentarze: 6
Sama nie wiem jak to jest z tym szczesciem... Spelnilo sie kilka moich marzen Mam cudowne dzieci i to jest najwieksze szczescie... Mam domek choc o tytm to nawet balam sie marzyc mieszkajac 20 lat z bratem w jednym pokoju...
Ale piszac poiprzednia notke mialam na mysli szczescie takie w zwiazku, w malzenstwie... to nie jest do konca tak jak marzylam. Za wczesnie chyba skapitulowalam i pozwolilam sobie zapomniec o marzeniach, moze za wczesnie pokjazalam ze to ja moge ulegac, to ja musze pierwsza wyciagac reke, to ja musze wiecej dawac.
Ale jakos mi sie wydaje ze jestem z tym pogodzona. Nie wiem... moze po prostu juz przestalam myslec o zmianach, bo sama mam ojca despote, bo wychowylala mnie tylko mama i teraz wiem ze w porownaniu z moim ojcem moj maz jest aniolem ;) I ze nie powinnam narzekac... Tylko czasami przychodzi taki okres kiedy otwieraja mi sie oczy, kiedy widze, ze moze byc inaczej i wtedy plakac mi sie chce. Ale pozniej trzezwieje: dobrze jest jak jest.
Buziaki>
Dodaj komentarz