lis 06 2002

o mnie.... kilka slow


Komentarze: 9

Tak sobie siedze w domciu i wreszcie moge sobie tutaj w ciepelku domowego ognika popisac troszeczke :))

Jezeli chodzi o moje przemyslenia, to wlasnie wczoraj bardzo duzo myslalam o mojej mamie. O tym jaka jest wspaniala kobieta. Moj ojciec wyprowadzil sie od nas kiedy ja mialam 5 lat a moj brat 2. Pretekstem byla praca w innym miescie. Mama byla bardzo dzielna, chociaz bardzo dlugo wierzyla w to, ze ojciec nmie ma nikogo innego. Potem mijaly lata, ojciec coraz rzadziej przyjezdzal. Potem to juz nawet gdzies raz na dwa miesiace. Z tego okresu pamietam, ze strasznie sie go balam, bo zawsze jak przyjezdzal to na nas wrzeszczal, ze pokoj nieposprzatany, nieodpowiedni znajomi, gdzies ciagle wychodzimy itd, itp. Byly okresy, ze bylo lepiej przyjezdzal co tydzien w niedziele rano robil sniadanie, sypial z mama w jednym lozku (biedna mama). Az w koncu kilka miesiecy przed moja studniowka zarzadal rozwodu. Wtedy akurat mama zachorowala. To byl najgorszy okres w moim zyciu. Powazna choroba mamy, operacja, a kilka dni przed pojsciem mamy do szpitala orzeczenie rozwodu. Najgorsze bylo to, ze nie wiedzialam jak jej pomoc. W dodatku moj brat strasznie przezyl ten rozwod. Bylo mi zle. Nikt nie mogl mi pomoc, bo bylam wtedy z gosciem, ktory nie rozumial jak sie mozna przejmowac "glupia rodzina". Nie chcialam isc na studniowke, ale mama wymusila na mnie obietnice ze pojde. Poszlam i nie zalowalam. Moj owczesny facet juz ze mna nie poszedl. I dobrze bo od wtedy wszystko zaczelo sie zmieniac, a trzy miesiace pozniej bylam juz z Dawidem. Ale mialo byc o mamie. Wiec mama przeszla ta operacje, poszla na roczny urlop zdrowotny i jakos sie z tego wykaraskala. Ojciec natomiast po mojej maturze zaprosil nas do siebie (tzn. mnie i brata) powiedzial zer mieszka u jakiejs pani Basi. Okazalo sie pozniej, ze mieszka po prostu z nia w ich wpolnie budowanym piekny i duzym domu, podczas gdy my z mama mieszkalismy kilkanascie lat w dwupokojowym mieszkaniu z grzybem na scianie i lazienka do remontu. Pamietam, ze wtedy wlasnie powiedzial mi, ze jego z pania Basia laczyly wczesniej tylko stosunki sluzbowe, a dopiero po rozwodzie zaczeli byc razem. Kiedy jednak poznalam jej siostrzenca on nieswiadomy niczego powiedzial mi ze oni sa razem juz od 1986 roku, czyli od czasow mojej komunii!!!!! Nigdy nie powiedzialam tego mamie i nie mam takiego zamiaru. Nie chce robic jej kolejnej przykrosci. Wiem przeciez, ze to jakim jestem czlowiekiem zawdzieczam tylko i wylacznie jej. Jest dla mnie niedoscignionym autorytetem, nie tylko w zyciu codziennym, ale tez sluzbowym, bo wybralam zawod taki jak ona. A najbardziej draznia mnie znajomi ktorzy znaja mnie ze strony ojca mowia mi ze fajnie mam bo mam tyle kasy i jestem bogata. jakos nie dociera do nich to, ze to wcale nie jest tak. Co prawda ojciec teraz stara sie odkupic swoje winy budujac mi i b ratu domu i wiem ze powinnam byc mu wdzieczna, ale jakos nie potrafie. Moze to chamstwo, ale czy nie bylo chamskie jego powioedzenie, ze nie interesowal sie nami wczesniej bo nie lubi malych dzieci???? A w dodatku niecierpie go za cierpienie jakiego zaznala przez niego mama. Mial jescze czelnosc przyjechac na moj slub z pania Basia, ktora niestety musialam zaprosic, bo on to finansowal (a swoja droga jak to swiadczy o jej braku wychowania) i przedstawic ja mamie!!!! W kazdym razie podsumowujac: kocham moja mame i nie wyobrazam sobie zycia bez niej, bez Dawida i bez mojego brata, zawsze natomiast mowie, ze szkoda, ze zeby zyc trzeba miec ojca, ale mam nadzieje i gleboko wierze w to, ze moje dzieci nigdy tak nie pomysla. Buziaki dla wszystkich. Po tych bolesnych wspomnieniach ide sobie zrobic goraca herbatke! Caluski!!!!!

yoasia : :
19 listopada 2002, 14:02
znam to skądś . znam te uczucie, kiedy nie ma ojca. co prawda moi rodzice jeszcze sie nie rozwiedli, ale mam nadzieje, ze wkrotce do tego dojdzie. moj ojciec jest alkoholikiem. wychodzi wieczorem ^do kina^ albo ^na spacer^ i wraca pijany o nieprtzyzwoitych porach rano ,lub po kilku dniach. wiem, ze nas zdradza, i podziwiam moja mame, za to , ze jest silna i caly czas nie poddaje sie. kocham cie mamo
07 listopada 2002, 11:41
nie każdego kto się przepraszam - spuści można nazwać OJCEM!! buziaczki:)
women
07 listopada 2002, 10:54
Davidku!! Ty jak zwykle się mnie czepiasz, czy ja ci coś zrobiłam...??
07 listopada 2002, 08:26
naprawde spotkała Was duża przykrość w życiu, myślę że dalsze twoje losy będą bardziej kolorowe, a czy każdy facet musi być okropny?? to do women.
Relaa
07 listopada 2002, 08:06
A ja chyba nie potrafilabym wybaczyc. Tez mysle ze teraz jego ktos powinien zostawic zeby wiedzial jak to jest i jeszcze mu kase zabrac dla przykladu :) Trzymaj sie cieplutko!!
serudcho
07 listopada 2002, 04:00
wybaczyc nie znaczy zapomniec...to raz. a dwa - rodzicow sie powinno szanowac... szanowac nie zawsze znaczy kochac. wspaniala Mama. Buziaki!!!
06 listopada 2002, 20:37
nie przeczytalem z oczywistego powodu (ZA DLUGIE jak na mnie)...
06 listopada 2002, 20:22
hmmm, trudno mi coś napisać....... naprawdę trudno... bardzo ci wspólczuję, ojciec faktycznie był nie fair ale wiesz...... trudno mi kogoś oceniać....... pomyślę, może później coś napiszę, buziaczki
women
06 listopada 2002, 20:14
Faceci są okropni!! I nie dziwię Ci się, że nie potrafisz ojcu tego wybaczyć... jej... mam nadzieję, że ta Basia puści go kantem i będzie cierpiał... jak pies..

Dodaj komentarz